Ile kosztuje detektyw od zdrad – sekrety branży w 2025

Ile kosztuje detektyw od zdrad - sekrety branży w 2025

Ile kosztuje detektyw od zdrad? Siedze właśnie w moim ulubionym fotelu, pijąc kawę i wspominając historie, które usłyszałem jako wieloletni dziennikarz piszący o sprawach kryminalnych… A historie te bywają naprawdę niesamowite.

Pamientam szczególnie rozmowę z Markiem (imię zmienione) – facetem po 40-stce, który przyszedł do redakcji opowiedzieć mi swoją historie. Zapłacił detektywowi majątek, ale… no właśnie, po kolei.

 

Prawdziwe koszty wynajęcia detektywa – moje doświadczenia

Na przestrzeni lat przeprowadziłem wywiady z kilkunastoma prywatnymi detektywami. Wiecie co jest najśmieszniejsze? Każy z nich podawał inne stawki! Jeden chciał 100 zł/h, inny 350 zł/h. Masakra… Sam sie w tym pogubiłem.

Ale jest coś, co łączyło wszystkie te rozmowy – każdy detektyw zaznaczał że “to tylko podstawa”. bo do tego trzeba doliczyć paliwo, sprzęt i diabli wiedza co jeszcze…

 

Ile kosztuje detektyw od zdrad w różnych miastach?

Siedziałem kiedyś na kawie z Grażyną, która prowadzi biuro detektywistyczne w Poznaniu. Wytłumaczyła mi, że ceny zależą od miasta. I tak:
– Warszawa to jakieś 200-400 zł/h
– Kraków i Wrocław – 180-300 zł/h
– Mniejsze miasta – już od stówki za godzine

“Ale to nie takie proste” – powiedziała mi wtedy, zapalając papierosa. “Bo czasem trzeba śledzić kogoś przez tydzień. A to już inna para kaloszy…”

 

Ukryte koszta, o których nikt ci nie powie

Słuchajcie, bo to jest dopiero jazda… Rozmawiałem kiedyś z Tadkiem (znowu, imię zmienione), który zamówił detektywa. Płakał jak bobr, gdy pokazywał mi końcowy rachunek. Bo oprócz podstawowej stawki zapłacił za:
– Dojazdy (3,50 zł/km… jak za taxi!)
– Sprzęt foto (jakieś 300 zł dniówka)
– Raport końcowy (500 zł)
– I jeszcze jakieś “koszta operacyjne”, cokolwiek to znaczy…

Byłem w szoku. Serio.

 

Moje rady dla szukających detektywa

Po tych wszystkich latach pisania o branży detektywistycznej, mogę wam powiedzieć jedno – nie patrzcie tylko na stawke godzinową! To pic na wodę, fotomontaż…

Miałem takiego kolegę, Zbycha. Wybrał najtańszego detektywa. I wiecie co? Facet spalił całą obserwację. Żona Zbycha do dziś nie wie, że była śledzona. A kasa poszła się… no wiecie.

 

Prawda o czasie trwania śledztwa

Tu was zaskocze… Bo większość spraw nie kończy się po jednym dniu. O nie! Tadek, o którym wam mówiłem, płacił przez 3 tygodnie! A czemu? Bo detektyw musiał:
– Śledzić jego żonę w drodze do pracy
– Obserwować ją w czasie lunchu
– Sprawdzać weekendowe “wyjazdy służbowe”

Koszta rosły jak grzyby po deszczu…

 

Porady od starego wyjadacza

Po 15 latach pisania o detektywach, powiem wam tak:
1. Nie bierzcie najtańszego
2. Sprawdźcie opinie (ale te prawdziwe, nie w necie)
3. Podpiszcie umowe (koniecznie!)
4. I na boga, nie płaćcie wszystkiego z góry!

No i jeszcze jedno – jak detektyw obiecuje cuda za półdarmo, to uciekajcie gdzie pieprz rośnie. Serio.

Kończę już to pisanie, bo kawa mi wystygła… A jak macie jakieś pytania, to piszcie w komentarzach. Chętnie pogadam, w końcu temat znam od podszewki!

P.S. A wiecie co jest najlepsze? Jak zbierałem materiały do tego tekstu, to sam sie zastanawiałem, czy moja żona przypadkiem… Ale to już inna historia.